Każdy kto choć raz zetknął się z tematyką survivalową czy to w książce, telewizji czy też własnym życiu mógłby z grubsza wyobrazić sobie tematyke i kształt czegoś co nazywamy szkoleniem survivalowym – wyjazd w teren, założenie obozu i wsłuchiwanie się w wiedzę płynącą z ust instruktora co jakiś czas przeplataną zajęciami praktycznymi, a następnie powrót do domu o z góry znanej porze. Jak się okazało w przypadku Survival Test, nic bardziej mylnego..
Szok, niedowierzanie i na pewno strach – te uczucia zagościły w głowach wszystkich uczestników już kilka chwil po rozpoczęciu kursu. Osiem obcych sobie osób, każda z nich z innej bajki, postawionych zostało przed sytuacją, którą można porównać do stania po uszy w bagnie. Tak jak w przypadku filmów Alfreda Hitchcocka – zaczęło się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie już tylko rosło.
Inicjatywa, współpraca i humor nie do zdarcia – te trzy rzeczy połączone z ogromem wiedzy przekazanej przez świetnych instruktorów, zadecydowały o sukcesie, przetrwaniu całego zespołu. Wraz końcem tego zimnego listopadowego weekendu, każdy z nas stał się bogatszy przede wszystkim w wiedzę o samym sobie.
Co wydarzyło się między pierwszym szokiem, a finalnym, pełnym radości grupowym uściskiem, pozostanie zagadką. Każdy chcący ją rozwiązać powinien na własnej skórze doświadczyć następnego Survival Test.
Daleko od jakiejkolwiek pomocy, bez sprzętu i zapasów najważniejszą rzeczą z jaką przyjdzie Ci się zmagać, jesteś ty sam.
„Sarna”